Jeszcze kilka lat temu w niemalże połowie polskich gmin brakowało miejsc w przedszkolach. Konieczność znalezienia alternatywy opiekuńczej dla najmłodszych nie należy do najprostszych zadań. Wielu rodziców z tego powodu zostaje w domu ze swoimi dziećmi. Efekt? Odłożenie pracy na później, utrata wpływów finansowych do miejskich budżetów, a dla niektórych okazja. Na pomocowy biznes.
Pomysł na założenie przedszkolnych placówek nie narodził się spontanicznie. Dziesięć lat temu uwarunkował go bowiem bardzo widoczny popyt na tego typu usługi. W jednym z miast liczącym ok. 10 tys. mieszkańców, w lokalu użytkowym, na parterze budynku mieszkalnego w centrum miasta powstał pierwszy, największy do tej pory w tym mieście punkt przedszkolny. 40-letni dziś właściciel, dyrektor placówki, wynajął go wtedy od niewielkiego dewelopera. Po latach rozwinął swoją jednoosobową działalność już w dwóch następnych lokalizacjach w obrębie rodzimego miasta. Na lokalnym rynku zyskał miano prekursora prywatnych placówek przedszkolnych. Pół tysiąca rodziców, którzy powierzyli mu swoje dzieci, docenia wiedzę i podejście pracowników, jakość usług i standard placówek. Ale to nie był szczyt marzeń biznesowych przedsiębiorcy.
Punkt przedszkolny oznacza bowiem pewne ograniczenia i to nie tylko dla jego właściciela. Ze względu na charakter placówki i mniejszy metraż niż w przypadku przedszkola zajęcia można prowadzić jedynie w grupach liczących od 3 do 25 dzieci. Więcej podopiecznych można przyjąć dopiero w przystosowanym do tego lokalu (np. spełniając wymogi dotyczące liczby łazienek). Co więcej, znaczne utrudnienie w rozwoju firmy stanowiły ograniczone dotacje. W przypadku punktu przedszkolnego przedsiębiorca, za realizację zadań oświatowych, otrzymuje od gminy jedynie 40 proc. zwrotu wydatków na jedno dziecko. Natomiast prowadzenie przedszkola pozwala na uzyskanie aż 75 proc. dotacji.
Mijał kolejny rok działalności przedsiębiorcy i nic nie wskazywało na to, by coś miało się zmienić. Aż do wakacji 2019 roku.
Był początek miesiąca, kiedy właściciel obiektu, w którym znajdował się punkt przedszkolny, zaproponował przedsiębiorcy wykup lokalu prawem pierwokupu za kilkaset tysięcy złotych. To oznaczało nowe możliwości dla rozwoju przedszkolnego biznesu. Przeprowadzenie niezbędnych remontów pozwoliłoby przekształcić punkt przedszkolny w przedszkole i przyjąć dzięki temu więcej dzieci. Po modernizacji lokalu należałoby załatwić jeszcze sprawy administracyjne i w efekcie zyskać już z nowym rokiem wyższe dotacje na podopiecznych. Czas jednak nie działał na korzyść przedsiębiorcy.
Dostał miesiąc na znalezienie środków finansowych. Pierwsza myśl? Kredyt. Ale przeprowadzenie całej procedury z bankiem było wówczas bardzo czasochłonne. Analiza zdolności klienta, złożenie wymaganych dokumentów, czekanie na potwierdzenie przyznania kredytu… lub odmowę jego udzielania – to wszystko może trwać do dwóch, a nawet trzech miesięcy.
Stres. Zwiększał go każdy dzień zwłoki. Przypadek spowodował, że przedsiębiorca natrafił w Internecie na stronę Funduszu Hipotecznego Yanok i możliwość uzyskania szybkiego, pozabankowego finansowania pod realizację inwestycji. Nie tylko dogodne warunki, na jakich mężczyzna miał otrzymać pieniądze, ale również szybka i elastyczna forma kontaktu (przedsiębiorca bardzo cenił sobie możliwość omawiania jego sytuacji za pośrednictwem telefonów oraz wiadomości mailowych), spowodowały, że podjął decyzję.
Pożyczka w wysokości kilkuset tysięcy złotych na 12 miesięcy. Jako zabezpieczenie wierzytelności przedsiębiorca wskazał lokal usługowy, który zamierzał wykupić za otrzymane finansowanie. Otoczony pełnym wsparciem ekspertów Funduszu szybko przechodził przez poszczególne etapy ubiegania się o finansowanie – wypełnienie wniosków, złożenie niezbędnych dokumentów. I wtedy pojawił się problem.
Przy analizie sytuacji i działalności klienta jednym z wymaganych punktów jest wskazanie numeru księgi wieczystej nieruchomości. Właściciel punktu przedszkolnego nie mógł wiedzieć, że wynajmowany jeszcze wówczas przez niego lokal nie jest wyodrębniony, a więc podany analitykom Funduszu Yanok numer KW dotyczył całego budynku, a nie konkretnego lokalu. Problem ten opóźnił o kilka dni otrzymanie finansowania przez przedsiębiorcę, który musiał udać się do Starostwa Powiatowego po specjalne zaświadczenie potwierdzające, że lokal, który chce wykupić, jest lokalem samodzielnym. Dzięki temu Fundusz zyskał pewność o bezpieczeństwie zabezpieczenia finansowania. Potem pozostało już tylko jedno – podpisanie umowy przyznania pożyczki.
W następnym dniu przedsiębiorca otrzymał swoje pieniądze i wykupił lokal usługowy. Cały proces uzyskania finansowania trwał kilka tygodni – bez zbędnych analiz i czasochłonnych spotkań na żywo. Szybko i konkretnie.
W ciągu roku spłaty, co miesiąc przedsiębiorca otrzymywał informację od działu prawnego Funduszu o każdym zbliżającym się terminie spłaty pożyczki. Dzięki temu mógł spokojnie realizować swój biznes, również wtedy, gdy z pewnych przyczyn musiał dwukrotnie przedłużyć finansowanie. Elastyczne metody działania Funduszu pozwoliły bezproblemowo przeprowadzić tę procedurę. Całą wymaganą kwotę spłaty Fundusz otrzymał po 18 miesiącach.
A przedsiębiorca? Dzięki pożyczce hipotecznej przeprowadził wymagane remonty, zdążył przeprowadzić urzędowy proces administracyjny w terminie i zmienił status prawny działalności z punktu przedszkolnego w przedszkole. Następnie z zyskiem sprzedał lokal zaufanej osobie i poszerzył swoją działalność. Dziś, jako dyrektor placówki, jest w stanie przyjąć więcej podopiecznych, zapewnić im opiekę wychowawczo-edukacyjną na najwyższym poziomie i osiągać lepsze wyniki finansowe. W przyszłości, jeżeli nadarzy się taka okazja, na pewno ponownie skorzystam z usług Funduszu – zapewnia przedsiębiorca. A największym potwierdzeniem jego sukcesu są szczęśliwe dzieci i zadowoleni rodzice.